Relaksacja a relaks? Czy to jest to samo?

Wyobraź sobie, że siedzisz w przytulnym fotelu, bujasz się w hamaku w ciepły dzień lub przytulasz do ukochanej osoby (miękkiej poduszki, zwierzaka) i nic więcej nie robisz … Poczuj przez moment ten spokój i ukojenie …

 

To właśnie jest #relaksacja. Przełączamy się z trybu „działanie” (aktywujemy część układu nerwowego odpowiedzialną za aktywność) na tryb „odpoczynek” (aktywujemy część układu nerwowego odpowiedzialną za regenerację i rozluźnienie). Jeśli ktoś czytał poprzednie moje artykuły to ma tę wiedzę w małym palcu 😉.

 

Każdy z nas zna wiele innych sposobów relaksowania się. Sens tego słowa rozumiemy dość intuicyjnie. Ale zapominamy często, że „relaksowanie się” jest czasownikiem, co wskazuje na to, że związane jest jednak z jakąś czynnością …

 

Relaksacja jest więc pewnym działaniem (np. zasiądnięcie z piwem w gronie przyjaciół, czytanie książki, generalnie odpoczywanie), a efektem tego procesu jest stan relaksu. Czyli stan psychofizyczny, w którym nasz organizm i głowa są zdemobilizowane – nie poddawane presji efektu, działania, zadania do wykonania, obowiązku do spełnienia. Nada, null, zero celowego działania, któremu towarzyszy zazwyczaj napięcie wywoływane przez nastawienie na cel.

 

Czasem relaksacja przyjmuję formę „niedziałania”, kiedy błądzimy myślami w rejonach różnych, nie związanych np. z planowanym remontem 😁, po prostu siedzimy i gapimy się w przysłowiowe okno.

 

Aby stanu relaksu doświadczyć potrzebujemy sobie na niego pozwolić … Potrzebujemy stworzyć warunki sprzyjające relaksowi. I nie chodzi tu o wyjazd do hotelu z pięcioma * 😉, ale o świadome podjęcie decyzji o przerwaniu/zakończeniu aktywności i znalezienie miejsca, okoliczności oraz czynności, która „przeniesie” nas do stanu rozluźnienia.
To może być miejsce przy własnym biurku w pracy lub przy kuchennym stole w kuchni …

 

Taki paradoksik … aby się zrelaksować najczęściej trzeba najpierw coś zrobić …. To robienie „czegoś” zazwyczaj jest już samo w sobie bardzo przyjemne, bowiem związane z tym co lubimy, co nas uspokaja.

Podsumowując – relaksacja jest potrzebna (jako sposób, metoda), aby nasz organizm mógł doznać relaksu (jako stanu).

Jakie mamy pod ręką metody relaksacji (odpoczywania)? Jest ich całkiem sporo, a więcej szczegółów można znaleźć w innym moim artykule pt. „Odpocznę po śmierci … Naprawdę chcesz tak długo czekać?”.

 

W tym zaś artykule chciałabym się skupić na metodach, po które możemy sięgnąć w okolicznościach na przykład pracowych, kiedy nie ma jak usiąść z książką, czy pójść na spacer do lasu 😇, a czujemy, że potrzebne jest obniżenie napięcia nerwowego, bo dzień długi jeszcze przed nami.

 

Praktykowanie poniższych metod przybliżam Uczestnikom sesji relaksacyjnych, które organizuję dla osób zainteresowanych (zapraszam do śledzenia Świata Relaksacji na FB lub Linked In).

 

Najbardziej popularną metodą obniżania napięcia jest oczywiście #oddech. Poświeciłam temu tematowi cały artykuł pt. „Jak za pomocą oddechu wrócić do równowagi po ucieczce przed szarżującym nosorożcem …”.

 

Innymi, znanymi ze swojej skuteczności potwierdzonej badaniami naukowymi są:

  1. Trening Autogenny Schultza – polega na autosugestiach (czyli sami w umyśle podajemy sobie instrukcje) dotyczących wywołania doznań ciepła i ciężaru (oraz lekkości, spokoju i chłodu czoła). Zaczynamy od stóp i tak przez kolejne części ciała, aż do głowy.
    Nie ma tu znaczenia, czy realnie poczujemy te doznania, najważniejsze, że STWARZAMY WARUNKI do tego, aby zachęcić ciało do puszczenia napięcia w mięśniach i w efekcie do rozluźnienia psychicznego.
    Kierunek odpuszczania – od ciała do głowy.

 

Uczenie się tej metody podczas warsztatów powinno zająć kilka tygodni, po to, abyśmy samodzielnie umieli w ciągu 3-5 minut uzyskać efekt uspokojenia.


Nasz umysł i organizm uczy się łączyć autosugestie ciężaru i ciepła z reakcją relaksacyjną (aktywacją przywspółczulnej części autonomicznego układu nerwowego).

 

Jest to bardzo przyjemny sposób przełączania się na tryb „#odpoczynek”, przynoszący ogromne korzyści zdrowotne:

– obniżenie ciśnienia
– poprawa jakości snu
– wzrost kreatywności
– reset układu odpornościowego (obniżenie poziomu reakcji zapalnych)
– lepsza świadomość ciała i jego doznań
– regulacja poziomu hormonów
– łagodzenie objawów nerwic i dolegliwości psychosomatycznych
– lepszy kontakt ze sobą
– poprawienie nastroju (wzrost poziomu endorfin)
– i wiele innych

 

  1. #Wizualizacje – przywoływanie obrazów miejsc, które dobrze znasz lub które kojarzą ci się ze spokojem, ukojeniem.
    Na przykład obraz plaży nad morzem, po której spacerujesz w ciepły dzień.
    Widok własnego łóżka, w którym sobie leżysz, słuchasz muzyki opatulony miękką kołdrą.
    Spacer po lesie, po polanie lub cokolwiek innego, skutecznie przenoszącego cię do strefy relaksacji.Taka chwila z wizualizacją może potrwać 2-3 minuty, wystarczy do głębszego zaczerpnięcia oddechu.

 

  1. #Mindfulness – wykonywane z uważnością (czyli w świadomym doświadczaniu tego, co teraz) proste, codzienne czynności.
    Na przykład robienie sobie w biurze herbaty. Nieśpieszne wyciągnięcie kubka z szafki, sięgnięcie po herbatę (powąchanie jej), cierpliwe poczekanie i posłuchanie jak gotuje się woda w czajniku …. Nalanie wody, poczekania aż się zaparzy …

Zaprzestajemy w tej chwili myślenia o zadaniach, planach domowych … „Aresztujemy” uwagę i kierujemy ją na czynność parzenia sobie herbaty, jak by to była herbata za milion dolarów 😁 …

A umysł w tej chwili zwalnia, rozluźnia się i zwiększa swoją wydolność.

 

  1. Skanowanie ciała – kierujemy uwagę do ciała, do tego jakich doznań fizycznych doświadcza w aktualnym momencie.
    Przenosimy uwagę od stóp do głowy. Powoli przeciągając uwagę i rejestrując ciepło, ciężar, swędzenie, dyskomfort. Niczego nie próbujemy zmieniać, po prostu poświęcamy kilka chwil swojemu organizmowi. Stajemy się obserwatorami samych siebie.
    Efekt jest taki jak przy ćwiczeniu podstaw uważności lub świadomym oddychaniu – umysł ma szansę zatrzymać się w ciągłej paplaninie, i skosztować rozluźnienia.

 

To są oczywiście wybrane metody, dla każdego coś innego będzie skuteczne, ale wyłania się wspólny rdzeń tych wszystkich metod – poprzez rozluźnione ciało spowolniamy pracę umysłu.

 

Umysł jest, używając technicznej metafory, takim silnikiem w naszym somatycznym samochodzie. Jeśli wrzucimy sprzęgło na wysokie obroty, cała maszyna (nasze ciało i psychika) działa na maksymalnych obrotach. A tak nie da się długo jechać, w końcu coś pęknie, lub silnik się zatrze.

 

Potrzebujemy więc robić przerwy, lub kiedy tylko można, przechodzić na wolne obroty 😉.
Relaksacja jest jednym ze sposobów.

 

Jeśli chciałbyś, chciałabyś sprawdzić jak to jest z tą relaksacją – zapraszam na indywidualną, bezpłatną sesję relaksacyjną, może być w wersji online 🧡🍀. Daj tylko znać (kontakt@swiatrelaksacji.pl, tel. 609 501 225).